Forum Grafika, rysunek, opowiadania... Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

tusiaaa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Grafika, rysunek, opowiadania... Strona Główna -> Brudnopisy użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
tusiaaa
Mistrz Opinii


Dołączył: 22 Lip 2008
Posty: 460
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Bełchatów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:00, 08 Lut 2010    Temat postu: tusiaaa

Będę wdzięczna za wszystkie rady, w tym opowiadaniu bardzo mi odbiło, ale coś najwyraźniej nadprogramowo poszło nie tak. To jest moje ostatnie opowiadanie, więc pewnie nie rozwijam się we właściwym kierunku. Razz Proszę o Wasze refleksje, mogą być absurdalne, bo przecież i dziełko jest trochę dziwne.






”Tak kochamy marzenia, że boimy się je realizować.” - Albert Camus

Wieczorna herbatka w miłym towarzystwie właśnie ma się ku punktowi kulminacyjnemu, gdy popijający ją dochodzą do rzeczy odważnych. Podczas takich spotkań między Matyldą i Krysią rozmowy nigdy się nie urywają, gdyż tyle wspólnych przeżyć dostarczyło niezapomnianych wrażeń, jakich analizowanie przeciąga każdorazowo i tak długą dyskusje. Słowa wypowiadane są ciągle, gdy sąsiadki jednocześnie poruszają się w takt muzyki z nastawionych płyt, które zostały wprawione w ruch, ponieważ tyle miłych wspomnień zawartych jest w tych dźwiękach i znów czuje się nawet te same zapachy, widzi ludzi, których czas rozsiał po całym świecie. Krysia rozpoczyna z miłym uśmiechem kolejną podróż w przeszłość, zręcznie sterując swoją pamięcią przez trasę, którą powinien przebyć każdy choćby jeden raz, co wzbogaci go w gawędziarskie zapędy, bo jej zdaniem ciekawie opowiadać może tylko osoba z szerokimi horyzontami, która przykładowo potrafi sobie wyobrazić nieprzeniknione zarośla, te wzgórza za nimi, otaczające pierścieniem jezioro, gdzie znajduje się jedyna wyspa, do jakiej można dotrzeć z równie ogromnym samozaparciem, pokonując ograniczenia, istne blokady przed poznaniem... prawdziwej rozrywki. Utrudniają one sprawne rozrastanie się tej wąziutkiej krainy w głowie, będącej dziełem fantazji (wytwarzane są w niej liczne fabuły), a często wyglądającej jak zaniedbany ogródek. Gdziekolwiek osóbka w rudych warkoczykach wraz z koleżanką z mocno pokręconą fryzurą rzucą wzrokiem wzdłuż półek pełnych bibelotów odkrywają na nowo całą historię, która była promykiem słońca rzuconym na całą już tak bliską przyszłość, gdy zrozumiały, czym jest pełna swoboda myśli i ten cały luz. Teraz tkwią sobie dwie już nie pierwszej młodości dziewczyny w tym pełnym chaosu trybie spędzania lat, które odwodzą je od śmierci twórczej, nie wierząc, że można dopowiedzieć ostatnie słowo i po prostu dać sobie spokój. Historia jest wiecznie żywa. Teraz żwawo przed snem prowadzą przyjacielskie pogawędki pełne dobrego, nieco absurdalnego humoru, aby zaraz kolejnego dnia odkrywać kolejne strony księgi, istniejącej na tym świecie w zasięgu każdego o bystrym spojrzeniu, który wychwyci nieostre kontury okładek i drobne szeregi liter, bo te historie zwykle nie zostały jeszcze spisane, więc ich zapis jest wyimaginowany. Zadanie nie polega na odczytywaniu ich słowo w słowo, lecz na intuicyjnym wpadnięciu w rytm przygody. Może doświadczyć jej każdy, kto do tej pory czuł dotkliwą pustkę i trawiący głód, niszczący wszelką myśl, czy też inicjatywę. Ważne żeby śmiałkowi nie brakowało siły, aby przeciwdziałać wszechobecnemu marazmowi. Popijającym herbatkę nigdy dość wrażeń nie potrafią się zadowolić tym, co minęło i trwa tylko w pamięci, a więc już zaczynają knuć:
- Zauroczenie rozwija się w tempie szybszym od zapełniania przestrzeni przez chwasty, a gdy urośnie i jest tak wielkie, że może zadusić wszelki potencjał, trzeba je wykorzystać, np. jako pasza dla osłów, aby mogły filozofować – Krysia zdawała się całkiem poważna, tym rodzajem ugruntowania w swej racji, który tym bardziej zdawał się uniemożliwiający opanowanie parsknięcia, mogącego wykpić każdą niedorzeczność.
- A ruszenie mu naprzeciw jest jak romantyczna scena, gdy każdej chwili zbliżającego się spotkania towarzyszy spowolnienie, a uśmiech jest coraz szerszy, aż w końcu łączy oboje uszu niczym słuchawki walkmana. Ślimaki nie mogły dotąd odebrać sygnału z zewnątrz. Najgorsze jest to, że potem film się urywa. Miłość doprowadza do zgonu szybciej niż wódka, a trzeźwieje się całe wieki – Matylda z rozbawieniem oglądała całą scenę, która kończyła się szczęśliwie, a była nie oderwaną częścią wielu filmów. – Czy nie dziwi cię, że wszystko się urywa, gdy ma być przepięknie i w ogóle?
- Ten podwieczorek mówi, że wszystkie najlepsze zajścia trzeba uwzględnić w słowotoku, a gdy czegoś on nie obejmuje, wtedy wątpię, żeby istniało. Po co tworzyć dzieła, które obiecują cudowne przeżycia, a one normalnie jak zwykle gdzieś umykają jak stado baranów – Krysia czujnie podchodziła do złudnego fenomenu telewizji. – Wiesz co, kino nie podaje na tacy niczego fantastycznego jak się wielu mądralom wydaje, lecz daje obraz tego, co wszyscy już wiele razy widzieli i nie ma żadnych fajerwerków. Ludzie gadają, że pomysłów z kosmosu jest pełno, bo ekran prawdę ci powie. Niech przed nimi wyląduje meteor i zaraz oburzeni mówią, że zjawisko nie ma porównania z wizjami tego reżysera, o którym ostatnio głośno. Sama nie widzę różnicy! Schemat goni schemat, brakuje świeżego spojrzenia!
- Widzisz kochana, nasza kamera się marnuje w tej graciarni! Pokażmy najpiękniejsze rejony twórczych ambicji i niech nie będzie tych niedomówień. Wystarczy pokazać, że jednak da się zrobić coś, co dla nich będzie przejawem geniuszu, a dla nas prostą próbą dowiedzenia, że sztukę trzeba postawić na równe nogi, wprowadzić w ożywienie i zamiast czarować pustosłowiem od razu damy mocne uderzenie.
- Zaczynamy przygodę z kondensatorem fikcji, bo są nieograniczone możliwości!
Ruszyły w lekkim ubraniu przez osiedle w stronę przystanku, gdyż akcja miała się toczyć na obrotach kół wyścigówki. Zatem i sceneria miała po wielokroć ulec odmianie. Tej nocy najwidoczniej miały jedynie zmachane zdrzemnąć się na dworcu, co zapowiadało się jako świetna zabawa.
- Ku pokonaniu ograniczeń, ku zwycięstwu szaleństwa nad rozumem! – Matylda krzyczała w tramwaju, co zaraz podchwyciła Krysia, a wszyscy podróżni śmiali się i z zainteresowaniem oglądali, jak to tym paniom powróciła młodość.
Wysiadły w pobliżu krakowskiego rynku i biegiem popędziły do pomnika Adasia Mickiewicza, aby wdrapać się na cokół i wygłosić „Odę do młodości”. Wzbudziły w wielu turystach szczere rozrzewnienie i równie niekłamane rozbawienie. Miały w głowie jeden plan, iż najpierw wypróbują akcję i zrobią wiele głupich rzeczy, a później jedynie je odtworzą na taśmie filmowej przy pomocy uczynnego kamerzysty. Zeskoczyły i już nawet próbowały tańczyć wokół Adasia.
- Ej, chodźcie tu wszyscy, tej nocy narodzi się nowy wieszcz na podobieństwo tego tam nad nami! – Ta zachęta była na tyle obłędna, że aż ludzie zewsząd poczuli ducha poezji.
- Odnajdźmy go wszyscy! Podpowiedź jest w naszych sercach! – Matyldzie już było przyjemnie zachowywać się jak świr. – Nasze bijące serca są mapą często mylącą drogę! Jest jedna właściwa osoba, która pomieści w sobie tyle uczuć, ile tkwi w naszych serduszkach i ładnie je opisze! – Rozkręcała się i faktycznie tętno bardzo przyspieszyło i w efekcie cała się rozgrzała i na jej policzkach pojawiły się urocze rumieńce. – Czas na was młodzi, więc pędźcie, aby odnaleźć w sobie zagubione dzieci, bo nawet szanowny nasz Adaś miał młodość chmurną i durną, a teraz rozpoczyna się epoka nowego fenomenu, jeszcze bardziej irracjonalnego od romantyzmu!
Tłum, choć nie wierzył, gorąco poparł, gdyż każdemu to wariactwo pasowało i zaraz staruszek zrzucił kapelusz z głowy, który opadł dokładnie na fryzurze Mickiewicza.
- Czapki z głów! Podaruję dziś swoje okrycie głowy komuś, komu zawdzięczamy tyle cudownych lekcji życia, tych porywów, tych niezapomnianych namiętności! – Dziadek był bez wątpienia człowiekiem rozrywkowym.
- Legenda do mapy jest kolorowa, pełna niespodzianek. Rozejrzyjcie się po okolicy, idźcie za gołębiami, szukajcie tajemniczo szumiących drzew. Kto ma kawałek kartki? Musimy zapisać wszystko, co podpowiada nam intuicja – Krysia już przystąpiła do organizacji imprezy.
Sięgnęli do kieszeni, gdzie wyczuli chusteczki higieniczne i kolorowe reklamy, które są rozdawane w całym mieście. Jedna osoba miała zeszyt, w którym zostało trochę wolnego miejsca. Nie żałowała papieru i tak zaczęli sporządzać wspólnie trasę. Nie było wśród nich kartografa, więc plan zawierał wiele błędów. Droga wyszła tak zawiła i krążyła po poszczególnych dzielnicach w sposób nieuporządkowany, iż od razu wiadomo było, że podążanie tym szlakiem nie jest niczym mądrym. Kilku ludzi zrezygnowało, bo nie mogło poświęcić aż tyle czasu na jakąś dziwną, wariacką grę. Młodzież jednak lubiła takie zajęcia, a sama dotychczas nic podobnego nie zorganizowała, choć jej po głowie chodziły takie pomysły.
- Tylko bądźmy drużyną, aby zachować bezpieczeństwo, bo nie wiadomo, co się może przydarzyć... – ostrzegła Matylda, dodając dreszczyku emocji.
Ich zachowanie stało się bardziej dyskretne. W ciszy konspirowali i odważyli się proponować rzeczy nieprawdopodobne. Nie poniosła ich fantazja, lecz po prostu zaczęli mówić o sprawach, które od dawna były ich sekretami, marzeniami, których nie warto wyciągać na wierzch, aby nie zaznać rozczarowania.
Chłopak, który rozpoczął gorączkowe notowanie, rozsądnie wybrał niezbyt odległe miejsce, wszystkim znany zabytkowy kościół Mariacki. Teraz jego koledzy dopytywali, czy aby na pewno miał na myśli szczyt jego wieżyczki. Sam się zdumiał, że inni mogli to odczytać w ten sposób, ale spodobał mu się ten pomysł, więc natychmiast przytaknął.
- Naprawdę nas poniosło i na tym polega zabawa! – pochwaliła Krysia.
Spokojnym krokiem ruszyli w kierunku kościoła Mariackiego, chcąc jeszcze rozważyć, jak do tego podejść. W pobliżu coś się zbliżało z hałasem zupełnie przypominającym ostrzegawczy dźwięk klaksonu, co w tym miejscu wydawało się niebywałe. Szybko zorientowali się, że mają do czynienia z kolejnym rodzajem występów z udziałem ulicznych artystów. Na bicyklu jechał facet w przybrudzonym smarem ubraniu. Kierownica jednośladu podtrzymywała drucianą karoserię (a raczej jej kontury), a zasiadający w środku krzyczał:
- Uliczni piraci to jest nic! Samochód widmo wszystkich zaskoczy! – Komik zatrąbił wesoło.
- Wsiadajmy do tego wozu. Dotrzemy niezauważeni! – Obstąpili samochód wokoło.
- Serdecznie zapraszam drogich widmowych autostopowiczów. Znajdzie się dla was przyczepa! – Artysta miał szybki refleks i zaraz dostosował się do sytuacji.
- Taka piękna noc... - Matylda bezradnie rozłożyła ręce, które następnie wystrzeliły ku górze. - Nie skracajmy sobie tej miło zapowiadającej się wędrówki. Gdy księżyc okrągły i przejrzysty nie wypada odgradzać się od niego, lecz śmiało wyjść naprzeciw temu blaskowi, który przemienia wszystkie kolory w barwy pełne głębi. Krajobraz w owej poświacie połyskuje tajemniczo, aby nadać uroku spacerowi. Wybierzmy się na biwak, na ognisko, gdzie zaśpiewa swoją pierwszą pieśń nowo narodzony poeta, bo odnajdziemy go w sobie. Całkiem niedawno rozpoczęliśmy nasze pokrętne poszukiwania. Tak samo w życiu nie jesteśmy w stanie odgadnąć, co nas może uczynić natchnioną bratnią duszą wieszcza. Wiele wydarzeń się kotłuje, myli nam kierunki, aby w końcu z zaskoczenia wyprowadzić nas ku polanie, którą pokrywa najśliczniejszy blask poezji.
- Nie można popadać w rutynę i cierpliwie realizować zamierzenia, bo trzeba być przygotowanym na zabawę, na radość, więc podrzyjmy te karty, które odgrywają zbyt wielką rolę w naszym życiu. Uwolnijmy się od nich! Żadnej papierkowej roboty, niech nic nam nie kataloguje marzeń. Czujecie się jak prawdziwi śmiałkowie, którzy nie boją się zerwać z ustalonymi regułami i innymi bzdurami? Intuicja zaciąga nas ku naturze, ku lasowi i dzikim tańcom...
- Skąd wieje wiatr? Kierunek jego będzie naszym mało konkretnym kompasem, który zamiast na północ wskaże nam drogę ku drzewom. Wichura zmaga się na otwartych przestrzeniach, skryjmy się przed nią.
Ruszyli lekko popychani rozpędzonym powietrzem, a ubrania napięły się niczym żagle i tak płynęli. Zabudowania długo nie dawały im odetchnąć i odpocząć, lecz wciąż musieli mknąć przez miasto. Choć mieli mało szczęścia i do lasu nie trafili, ale za to znaleźli większy skwerek w Parku Jordana, gdzie zziajani podpalili uzbierany malutki stosik patyków i tak się ogrzali. Swobodnie rozmawiali i filozofowali:
- Nic tak nie poprawia humoru jak nawiązanie kontaktu ze stukniętymi nieznajomymi - powiedział wyrostek, a jego zabawna ksywa brzmiała Powsinoga. - Przyjaciele pojawiają się nieproszeni i nagabują, ale potem już wiadomo, że żal byłoby ich nie posłuchać. - Zaśmiał się szczerze.
Inni z przekonaniem dorzucali jeszcze bardziej rozentuzjazmowane słowa.
- Istne poruszenie zastałych myśli i rozluźnienie sztywnych zasad, które zabierają miejsce marzeniom. Marzenia z kolei zabraniają po prostu cieszyć się chwilą obecną, a najlepiej przecież gdy nasze zapatrzenia współgrają ze szczęściem.
Ktoś po kryjomu poprosił znajomych, aby dołączyli i przytargali swoje namioty, bo w Parku Jordana jest spotkanie o niebywale pozytywnym klimacie, więc zebrani tu poeci ulokowali się wygodnie i pozwolili sobie zapomnieć o szczegółowo ułożonym miejskim życiu, gdzie wszystko z konieczności musi działać zgodnie ze wskazówkami zegara.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Grafika, rysunek, opowiadania... Strona Główna -> Brudnopisy użytkowników Wszystkie czasy w strefie GMT
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Programosy.
Regulamin